1. |
Introzimy + Dj Paulo
02:48
|
|
||
Z ciepłego sny budzi mnie myśl niejasna
Nie słyszę miasta, dźwięk zgubił się jak sen w grubych warstwach
śnieg przyszedł jak złodziej nocą
Czekał na wschodzie, aż zbiorą się chmury
z nimi w zmowie minął miasta mury
nim spoczął napadał na dachy, na skwery, na parki i place
wykradał miastu kształty i barwy i kradzież
ujdzie mu na sucho nim wyjadą spychacze
na barki biorą zaspy tropiąc nad ranem ślady winowajcy
Jeszcze nie teraz, jeszcze mam czas zimą sam być
w nostalgii szukając w niej reinkarnacji tamtych
One umarły ale w wyobraźni czekają na znak
by wstać z martwych i żyć chociażby dla tej kartki
Dla tych, którzy piszą zimy są łaskawsze,
chcą się przymilić, liczą, że te rymy dają szansę
by na zawsze żyć z nimi ale muszą się mylić
bo choćbym ujął je w teksty, moje wersy to nie bursztyny
Nie mogę dać im więcej niż jednej chwili
Zanim biel w garści spłynie przez palce zdobędę siły
spełnię sny ich, niech prószą znów śniegiem żywym
nagrywam Epke z Kosą, 2007 "Zimy"
|
||||
2. |
Muzyka śnieżnych pól
02:53
|
|
||
Z ciepłego snu budzi mnie myśl niejasna
Muszę wstać na palcach, wyjść, ty śpij bo sam tam muszę być
Gdy hymn poranka i psalm dla światła, harfa w ptasich gardłach
Zagra by sławić blask dnia
Koło piątej stoję sam przed dworcem,
Jedna myśl ciągle, dotrzeć tam przed słońcem
Niebo pogodne, dziś Wenus stoi wysoko
W końcu mamy wyż bo tego roku chyba najcieplejsza
Z pamiętanych zim jest
Dzisiaj mróz i śnieg, który spadł wczoraj mówi pod nogami,
Że to grzech teraz spać w domach
Nie ma mnie pośród miejsc, w których śnieg kona
Tam gdzie sól w ranach, piasek w oczach
I szczęk łopat
Zostawiam miasto we śnie, niech snuje sen swój
Chcę być gdzie biel jest i pieśni
Snuje bez dźwięku ballady:
O sercu jak śnieg czystym, drugim jak śnieg zimnym
I trzecim co jak śnieg milczy
Niech mówi
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych co słyszą dźwięki
Ale nie potrafią zgłębić ich
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych, których
Gdy dziecko się zbudzi zadręczy ich wstyd
Opowie Ci prawdę jak bajkę
Muzyka śnieżnych pól pokaże Ci magię naprawdę,
Unika zbędnych słów, gdy śpiewa każde jest ważne,
Mówi jak mędrcy: Klucz to mieć wyobraźnię bez barier
Około siódmej jestem już na miejscu
Na widnokręgu gasną gwiazdy czy świat zamarł
W napięciu, aż odsłoni kurtynę noc i gwiazda koncertu
Dostanie ptasich skrzydeł aplauz już na samym wejściu
Jest już czerwony wybuch horyzontu
I cień za mną pada na śnieg jak wyrzucony spod stóp
Gdzieś za mną zaspa na biel jak wybudzony głos pól
Podaje dalej i dalej wieść o wschodzącym słońcu
Niech słowa się jak śnieg iskrzą, zanim wrócą tam gdzie jest ich dom,
Niech pieśni swej milion szkieł odłupywanych od niebieskich sfer
Przez zimę, pozwoli znaleźć sens przez chwilę
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych co słyszą dźwięki
Ale nie potrafią zgłębić ich
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych, których
Gdy dziecko się zbudzi zadręczy ich wstyd
|
||||
3. |
Skit A
00:09
|
|
||
4. |
Błękit
03:52
|
|
||
Wypuszczam moje myśli w błękit, Niech toczą kręgi
Wśród bliskich krewnych poczują wolność w piersi
Niech dźwięczy śpiew ich lekki rześki
Tak odmienny od ciągłych narzekań i skarg bez przerwy
Wypuszczam moje myśli w błękit, Niech toczą kręgi
Wśród bliskich krewnych poczują wolność w piersi
Niech dźwięczy śpiew ich lekki rześki
Tak odmienny od ciągłych narzekań
Ich serca biją szybko jakby dziś to było wszystko
Jakby żyć to znaczyło by wzbić się a nie wybić
Każdej zimy tu zostają aby wznieść się a nie wynieść
Ciepłym krajom mówią: Weźcie się odpieprzcie, mamy zimę!
Siadają w rzędach na zrębach dachów, Nie znają strachu
Przetrwać to jest drugorzędna kwestia
Braku zajęcia nie zniosą, Żywe srebra co stoją na krawędziach
Tylko po to by się z nich poderwać
W górę, wyżej, jeszcze wyżej, dalej, wyżej
Drążą niebo jak skałę, Żywe krople całe życie
Mają wiarę w niemożliwe no i parę skrzydeł
Żeby gonić nawet w zimie w imię swoich marzeń
To co za limitem, Co to za odkrycie odkrywać co już odkryte?
Nie dla nich ścieżki schodzone przez tamtych
Wolą patrzeć w błękit okiem zachłannym
Dla nich ciekawość to pierwszy stopień do prawdy
Wypuszczam moje myśli w błękit, Niech toczą kręgi
Wśród bliskich krewnych poczują wolność w piersi
Niech dźwięczy śpiew ich lekki rześki
Tak odmienny od ciągłych narzekań i skarg bez przerwy
Wypuszczam moje myśli w błękit, Niech toczą kręgi
Wśród bliskich krewnych poczują wolność w piersi
Niech dźwięczy śpiew ich lekki rześki
Tak odmienny od ciągłych narzekań
Nie mają nic, Z góry srają na fury
I nienawidzą ich ci, którzy nie mogą kupić ich dumy
Nie mogą rzucić im stówy i kazać im służyć
Bo nakaz ich duszy to służyć drugim by wskazać im złudy fortuny
Chleba okruchy ze stołów ludzi dobrych serc dodają im otuchy
Bo ten luty daje w kość im, wiesz
Nie narzekają, lubią trudy wąskich przejść
Nie mają zamiaru się nudzić, Zapomnij, Weź
Nie mają nic oprócz siły, która pcha je
Do tego żeby nawet w środku zimy szukać dalej
z nadzieją, że uda się w końcu zbliżyć no i znaleźć
Górę na szczycie której stoi Syzyf no i kamień
Często bijąc w niebo, łamią skrzydła, Ale nie dają za wygraną
Wstają, dając przykład, Tym którzy nie mają wyjścia
I szukają ręki wokół, Niech wiedzą, że
Nie poddać się znaczy zwyciężyć...pokój
Wypuszczam moje myśli w błękit, Niech toczą kręgi
Wśród bliskich krewnych poczują wolność w piersi
Niech dźwięczy śpiew ich lekki rześki
Tak odmienny od ciągłych narzekań i skarg bez przerwy
Wypuszczam moje myśli w błękit, Niech toczą kręgi
Wśród bliskich krewnych poczują wolność w piersi
Niech dźwięczy śpiew ich lekki rześki
Tak odmienny od ciągłych narzekań
|
||||
5. |
Skit B
00:27
|
|
||
6. |
Te zimy wrócą
01:43
|
|
||
Tylu rzeczy już nie ma, są nowe
topnieją śniegi, za moment projekt zostanie pod lodem.
Te zimy wrócą za rok, jeśli to włączysz w przyszłym
chyba tak jest, nic się nie kończy nigdy.
Każdej zimy wywołuję duchy,
próbuję wrócić tam i przywrócić świat, który tu był
Szukam jak zguby ludzi, których nie ma tu dziś
Jest tylko zima, która przypomina postaci kontury
Tamte dni to błyski z odległości świetlnych lat
ale w to, kim jesteśmy mają wieczny wkład
Efekt motyla, nie wiem gdzie jest przyczyna
ale nie odcinam się i nie chcę zapominać
Ta zima dla innych to wszechświat równoległy
Kolejny ze szczebli i kamień węgielny zarazem
pierwszym jest dla przeszłych, drugim dla nienadeszłych
ale gdy czas się dopełni, będą jednym i będą razem
Wehikuł czasu to pamięć...
|
||||
7. |
Idzie wiosna
01:29
|
|
||
8. |
|
|||
Z ciepłego snu budzi mnie myśl niejasna
Muszę wstać na palcach, wyjść, ty śpij bo sam tam muszę być
Gdy hymn poranka i psalm dla światła, harfa w ptasich gardłach
Zagra by sławić blask dnia
Koło piątej stoję sam przed dworcem,
Jedna myśl ciągle, dotrzeć tam przed słońcem
Niebo pogodne, dziś Wenus stoi wysoko
W końcu mamy wyż bo tego roku chyba najcieplejsza
Z pamiętanych zim jest
Dzisiaj mróz i śnieg, który spadł wczoraj mówi pod nogami,
Że to grzech teraz spać w domach
Nie ma mnie pośród miejsc, w których śnieg kona
Tam gdzie sól w ranach, piasek w oczach
I szczęk łopat
Zostawiam miasto we śnie, niech snuje sen swój
Chcę być gdzie biel jest i pieśni
Snuje bez dźwięku ballady:
O sercu jak śnieg czystym, drugim jak śnieg zimnym
I trzecim co jak śnieg milczy
Niech mówi
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych co słyszą dźwięki
Ale nie potrafią zgłębić ich
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych, których
Gdy dziecko się zbudzi zadręczy ich wstyd
Opowie Ci prawdę jak bajkę
Muzyka śnieżnych pól pokaże Ci magię naprawdę,
Unika zbędnych słów, gdy śpiewa każde jest ważne,
Mówi jak mędrcy: Klucz to mieć wyobraźnię bez barier
Około siódmej jestem już na miejscu
Na widnokręgu gasną gwiazdy czy świat zamarł
W napięciu, aż odsłoni kurtynę noc i gwiazda koncertu
Dostanie ptasich skrzydeł aplauz już na samym wejściu
Jest już czerwony wybuch horyzontu
I cień za mną pada na śnieg jak wyrzucony spod stóp
Gdzieś za mną zaspa na biel jak wybudzony głos pól
Podaje dalej i dalej wieść o wschodzącym słońcu
Niech słowa się jak śnieg iskrzą, zanim wrócą tam gdzie jest ich dom,
Niech pieśni swej milion szkieł odłupywanych od niebieskich sfer
Przez zimę, pozwoli znaleźć sens przez chwilę
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych co słyszą dźwięki
Ale nie potrafią zgłębić ich
Muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy,
Ciepłych ust i wietrznych chwil
Bez nich byłbym tylko jednym z tych, których
Gdy dziecko się zbudzi zadręczy ich wstyd
|
Pekro/Kosa Bydgoszcz, Poland
Pekro / Kosa, actually Patryk Jocek and Maciej Kosicki duo creates music productions associated with urban
music.
The beginning of our cooperation dates from the first half of 2010. Each of us has a place in the production process. We notice also mix and mastering tracks.
... more
Streaming and Download help
If you like Zimy EP, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp